[Fijorr Publishing]
Kategoria: BiznesWysyłka: do 3 dni
Zaczepiłem się na chwilę, jako barman w „polskiej” tawernie, której
współwłaścicielem był mój kumpel ze studiów. Niestety, od czasu
wspólnego „waletowania” w akademiku, kolega zmienił się nie do
poznania,...
Pełen opis produktu 'Jak zostałem milionerem' »
Zaczepiłem się na chwilę, jako barman w „polskiej” tawernie, której
współwłaścicielem był mój kumpel ze studiów. Niestety, od czasu
wspólnego „waletowania” w akademiku, kolega zmienił się nie do
poznania, praca u niego była koszmarem, tym bardziej, że płacił
grosze – 2 dol. na godzinę. Barman żyje co prawda z napiwków, ale
tam akurat napiwków nie było. Na szczęście, mniej więcej po
miesiącu, w pojawił się w tawernie Richard, Polak, który właśnie
otworzył restaurację w chicagowskim downtown i poszukiwał barmana.
Po kilku słowach rozmowy, uznał, że znalazł go we mnie.
Równocześnie z posadą barmana w eleganckiej restauracji „Pelican’s
catch”, dostałem pracę korektora w Dzienniku Związkowym, jednym z
najstarszych pism polonijnych. Za namową szwagra, a także pod
wpływem p. Sheldona Gooda, właściciela agencji pośrednictwa
nieruchomości, którą w weekendy sprzątałem, zapisałem się na kurs
pośredników od nieruchomości.Wstawałem więc o 4 nad ranem, jechałem
do redakcji Związkowego, kończyłem pracę o 12,30 i biegłem na kurs.
We wtorek, piątek i w sobotę od 17.00 do rana pracowałem jako
barman. Dzięki intensywnemu wydzielaniu adrenaliny, wywołanemu
strachem przed śmiercią głodową, udawało mi się taki rozkład zajęć
dość płynnie realizować. Człowiek wiele potrafi, zwłaszcza jeśli
musi. Myślę, że gdyby w Polsce – w miejsce zasiłków dla
bezrobotnych – wprowadzono kary za pozostawanie bez pracy, albo
jakiś inny ostry, lecz naturalny przymus, mielibyśmy dwucyfrowy
wzrost PKB i znacznie niższe bezrobocie. Do podobnych rezultatów
doprowadziłaby likwidacja ZUS, funduszy socjalnych, zup
regeneracyjnych i innych absurdalnych pomysłów lewicy, na które
nieświadomy lud pracy daje się nabierać./Fragment książki/