[IMPULS]
Kategoria: Podręczniki akademickie / Nauki humanistyczne
[?]. prof. zw. dr hab. Bogusław Śliwerski Lech Witkowski w swej
nowej książce udowadnia, że pożegnanie z autorytetem
(zjawiskiem i pojęciem) jest chyba przedwczesne. We wstępie do
Wyzwań...
Pełen opis produktu 'Wyzwania autorytetu w praktyce społecznej...' »
Otrzymujemy książkę, która jest wyjątkowym darem humanisty
[?]należy tę książkę wydać, by można było zachwycać się genialnymi
wręcz sugestiami, inspiracjami, pomysłami i/lub nie zgadzać się ze
stawianymi w niej przez Autora tezami czy hipotezami. [?] Żaden z
pedagogów nie byłby w stanie właśnie w taki sposób, jak uczynił to
Witkowski, odsłonić innych wymiarów rozumienia autorytetu [?]
książka wyznacza niewątpliwie kolejny przełom w humanistycznej
debacie naukowej i oby pedagodzy [?] chcieli się choć trochę
otworzyć na siebie przez pryzmat często bolesnych o nich i dla nich
myśli czy opinii [?]. prof. zw. dr hab. Bogusław Śliwerski Lech
Witkowski w swej nowej książce udowadnia, że pożegnanie z
autorytetem (zjawiskiem i pojęciem) jest chyba przedwczesne. We
wstępie do Wyzwań autorytetu... zapowiada co prawda, że czas
zapotrzebowania na autorytety skończył się, jednak faktycznie ?
jeśli dobrze odczytuję tę zapowiedź, to nie chodzi o zerwanie z tym
problemem, lecz raczej zależy mu na nowym jego odczytaniu, i to w
dwóch możliwych warstwach: realnej i semantycznej.Pierwszy zabieg
L. Witkowskiego polega na wyrwaniu autorytetu naukom behawioralnym,
a więc odcięciu go od sił żywotnych oferowanych przez ten kierunek
uprawiania psychologii, który polega na redukowaniu wszystkiego do
konkretnych zachowań ludzi i prowadzenia precyzyjnych badań
empirycznych (najlepiej eksperymentalnych).Propozycja L.
Witkowskiego polega na wprowadzeniu autorytetu w obszar nauk
humanistycznych, czyli uznaniu, że zjawisko to ma genezę kulturową,
a tym samym jest bardziej płynne, bardziej uwarunkowane tradycją
historyczną, bardziej wysycone wartościami, niż chcieliby to
zaakceptować przedstawiciele nauk behawioralnych.Drugi zabieg na
autorytecie polega na nadaniu temu pojęciu nowego znaczenia. Mówiąc
krotko i konkretnie, chodzi o potraktowanie autorytetu jako
soczewki, która pozwala ludziom lepiej orientować się w otoczeniu
społecznym, pewne rzeczy wyodrębniać z niego wyraziście, a inne
ignorować, przetwarzać informacje o świecie zgodnie z tym, co
widzimy w tym ?szkle powiększającym? autorytetu. Chcąc jak
najlepiej oddać to oryginalne podejście: autorytet jest generatorem
znaczeń społecznych, który pozwala z nieograniczonej liczby sensów
możliwych do wydobycia z rzeczywistości uznać za własne tylko
niektóre z nich. Znalazł się ktoś, na kogo czekaliśmy, aby napisał
wyraźnie to, co powinno być napisane o autorytecie. Prof. dr hab.
Stanisław Zbigniew Kowalik PosłowieSłowo od autora [?] Po pierwsze,
chodzi o przekonanie o potrzebie widzenia autorytetu poza relacją
władzy oraz o wagę poszukiwania perspektywy definiowania autorytetu
w kategoriach kulturowych (symbolicznych, zanurzenia w dziedzictwo
?pamięci tekstów? czy kapitału symbolicznego) bardziej niż w
kontekście relacji społecznych (ufności tak typowej dla kapitału
społecznego). Edukacja musi (przepraszam oczywiście tych, których
to słowo razi, ale to projekt normatywny, który na kartach tej
książki i w moich wcześniejszych pracach uzasadniam od lat) nauczyć
się walczyć z pogłębiającą się groźbą wydziedziczenia z przestrzeni
symbolicznego dziedzictwa kultury. [?] [?] Po drugie, wbrew tezie o
?zaniku autorytetu? dowodzę w książce, że jest to zanik
zapotrzebowania na autorytet jako autorskie źródło znaczących
impulsów rozwojowych dających do myślenia z pozycji autonomicznych,
autentyczności przeżyć, zarazem autoryzujących autoteliczną wagę
rozmaitych aspektów świata ? jego codzienności oraz rozmaitych
zaświatów, niewspółobecnych w czasie i przestrzeni społecznej. Nic
na to nie poradzę, jeśli kogoś ta gra na serio bawi czy śmieszy.
Mnie jest nie do śmiechu, zwłaszcza że ? po trzecie ? wykryłem,
śledząc niektóre nasze środowiska lokalnych szczególnie koryfeuszy
i tuzów, piastujących rozmaite władze szkolne i akademickie, że
dramat kulturowy edukacji współczesnego społeczeństwa polega na
tym, że kandydaci na autorytety sami nie potrzebują autorytetów