[TIPI]
Kategoria: Pamiętniki. Wspomnienia. DziennikiWysyłka: od ręki
. Jednostki, które odegrały znaczącą rolę w historii, zwykle
tłumaczą, iż poczucie obowiązku każe im ujawnić nieznane powody
takiego, a nie innego postępowania. Górska Wilczyca
(Mountain Wolf...
Pełen opis produktu 'Górska Wilczyca' »
Autobiografie publikuje się z różnych powodów. Ich autorzy często
skromnie przyznają, że wydają je tylko z racji bliskiej zażyłości z
wielkimi ludźmi albo uczestnictwa w doniosłych wydarzeniach epoki.
Jednostki, które odegrały znaczącą rolę w historii, zwykle
tłumaczą, iż poczucie obowiązku każe im ujawnić nieznane powody
takiego, a nie innego postępowania. Górska Wilczyca (Mountain Wolf
Woman) opowiedziała swoje życie z prostszego powodu, a jednocześnie
bardziej złożonego niż te podane wyżej. Mianowicie poprosiła ją o
to bratanica. Wśród Indian Winnebago silne poczucie obowiązku wobec
krewnych dominuje nad wszystkim, podobnie jak wzajemne prawo
zwracania się do nich o przysługę, jeśli zmusza do tego sytuacja
lub czyjeś życzenie. To, że w danym przypadku pokrewieństwo bierze
się z adopcji, a nie więzów krwi, nie ma dla Winnebagów większego
znaczenia.Nasze pokrewieństwo wynika z adopcji dokonanej przez
Mitchella Redclouda starszego, kuzyna Górskiej Wilczycy. Zgodnie z
pojęciami Winnebagów byli oni bratem i siostrą, gdyż ich ojcowie
byli braćmi. Tym samym Górska Wilczyca jest moją ciotką. Redclouda
poznałam latem 1944 roku podczas pierwszych badań terenowych wśród
Winnebagów. Jesienią, gdy kończyłam studia na Uniwersytecie stanu
Wisconsin, dowiedziałam się, że leczy się on na raka w szpitalu
stanowym, na terenie miasteczka uniwersyteckiego. Zachodziłam do
niego często, moje pytania o kulturę Winnebagów pomagały mu lepiej
znosić szpitalną nudę. Z czasem doszedł do przekonania, że o naszej
znajomości zadecydowało przeznaczenie. Pomimo częstych i
gwałtownych ataków bólu potrafił zmusić się, aby przekazać mi jak
najwięcej informacji o swym narodzie, a nawet sporządzał długie
opisy zwyczajów Winnebagów, które dawał mi do ręki, gdy pojawiałam
się w czasie odwiedzin. Kiedy w końcu musiał poddać się operacji, z
obawy, że jej nie przeżyje, obdarzył mnie czymś pięknym i
wartościowym - uznał mnie za córkę. Tym samym otrzymałam imię
plemienne, przynależność rodową i gromadę krewnych, którzy mieli mi
pomóc w pracy zaczętej wraz z nim. Stan zdrowia nie pozwolił mu na
tradycyjne oznajmienie o mojej adopcji podczas publicznej
uroczystości, ale napisał o tym do Górskiej Wilczycy i opowiadał
innym Winnebagom przez cały rok, jaki mu został po operacji.Ze
Wstępu