[AUSTERIA]
Kategoria: Opowiadania i miniatury literackieWysyłka: od ręki
Mój pan nie żyje. Zdawałoby się, że śpi. Nie oczekujcie ode mnie,
że zdradzę wam moje uczucia i ujawnię me myśli. Czuję się zdolna
tylko do żałości i płaczu. Ale komu się zwierzyć? On już nie
zmartwychwstanie....
Pełen opis produktu 'Artysta, służąca i uczony' »
Mój pan nie żyje. Zdawałoby się, że śpi. Nie oczekujcie ode mnie,
że zdradzę wam moje uczucia i ujawnię me myśli. Czuję się zdolna
tylko do żałości i płaczu. Ale komu się zwierzyć? On już nie
zmartwychwstanie. Właśnie skończył był pięćdziesiąt siedem lat. W
nocy ze środy na czwartek miał we śnie widzenie: zobaczył chmury,
trąby wodne z piekielnym zgiełkiem spadające wprost z nieba i był
tym tak przerażony, że obudził się z wielkim krzykiem. Nękany
strasznym cierpieniem, oblany zimnym potem i drżący na całym ciele,
rzucał się we wszystkie strony i skręcał, śmierć przyzywając na
pomoc. Jego cierpienie tak było okrutne, iż jęczał bez chwili
przerwy. Chwycił go ból przeszywający w pachwinie. Poczuł, że życie
zeń wycieka i zobaczył je całe, od dnia swych narodzin, o szóstej
wieczorem, we wtorek 21 maja 1471, w dzień Świętej Prudencji w
Norymberdze w Bawarii, gdzie na chrzcie dano mu imię Albrecht, po
ojcu, człowieku wielkiej dobroci i mądrości, złotniku, po którym,
wedle zwyczaju, odziedziczyć miał zawód, ale który, widząc jego
skłonności, bo bardziej ciągnęło go malarstwo niż jubilerstwo
(zawód wielkiej precyzji), powierzył go opiece sąsiada, czcigodnego
Michaela Wolgemuta - zmarłego w wieku osiemdziesięciu dwóch lat - w
pracowni którego wyuczył się był sztuki malowania i używania
narzędzi, dzięki czemu, w wieku trzynastu lat, srebrnym sztyftem,
którego subtelny użytek wymaga pewnej ręki, zważywszy iż nie
dopuszcza żadnej poprawki, narysował portret samego siebie,
najlepszy w północnej Europie.