[Sedno]
Kategoria: LiteraturoznawstwoWysyłka: od ręki
uczestników nie był przygotowany łącznie z Grossem, medialnym
parezjastą, emocjonalnie i zaczepnie reagującym na drobiazgowy
ogląd jego dorobku i biografii. Więcej była to debata
niechciana po...
Pełen opis produktu 'Niechciana debata. Spór o książki Jana T. Grossa' »
Książka składa się z dwóch części: teoretycznej, prezentującej
pojęciowe instrumentarium badań, oraz części empirycznej, w której
autorka przeprowadza analizę serii polskich debat wokół kolejnych
publikacji Jana Tomasza Grossa dotyczących, mówiąc najogólniej,
polskiej pamięci zbiorowej i stosunku wobec Żydów. Książka
prezentuje nie tylko całościowe, wyczerpujące podejście, ale także
zawiera nowe propozycje w zakresie tego, jak badać jeden z
najważniejszych sporów, jakie pojawiły się po zmianie systemowej w
Polsce. W części teoretycznej autorka odwołuje się do dorobku wielu
badaczy komunikacji społecznej m.in. Michela Foucaulta, Edwarda
Saida, Alfreda Schtza, Andrei Bhrmann czy Wernera Schneidera.
Posługując się wypracowanymi przez nich kategoriami analitycznymi,
autorka zachowuje metodologiczną samoświadomość i podejmuje
samodzielne poszukiwania. W części empirycznej szczegółowo
analizuje dynamikę debat, jakie wywoływały kolejne książki Jana
Tomasza Grossa (Sąsiedzi, Strach, Złote żniwa). W podsumowaniu
zwraca uwagę m.in. na to, że: 1. przynależność etniczna, kulturowa
lub światopoglądowa autora kontrowersyjnego przekazu oraz ocena i
publiczne uprawomocnienie jego wypowiedzi są współzależne; 2.
wypowiedzi formułowane w dyskursie podlegają selekcji i kontroli, i
tylko niektóre z nich są szerzej dystrybuowane szczególną rolę w
doborze i społecznej dystrybucji treści odgrywa dyskurs mediów,
logika formatów medialnych i strategie instytucji medialnych; 3.
głos z zewnątrz, za jaki można uznać Jana Tomasza Grossa w polskiej
debacie publicznej, może naruszyć status quo, przełamywać tabu
dyskursu dominującego, podejmować drażliwe tematy, jednak nie
wymyka się mechanizmom władzy dyskursywnej, a jego przekaz może
wtórnie służyć podtrzymywaniu i obronie status quo oraz 4. rola
głosu z zewnątrz wytraca misyjny, intelektualny charakter na rzecz
funkcji (auto)prezentacyjnych pozycja głosu z zewnątrz staje się
medialną profesją, wręcz marką, którą warunkuje dyskurs medialny.
Autorka zwraca także uwagę na takie podobieństwa sporu o książki
Grossa z innymi europejskimi debatami wokół trudnej przeszłości,
jak postępująca personalizacja sporu (skupienie na autorze
kontrowersyjnego przekazu, a nie na samym przekazie), gry figurą
obcego-Żyda, polaryzacja wokół kategorii etnicznych i zawodowych,
zaangażowanie elit symbolicznych po obu stronach sporu, m.in. w
roli metakomunikacyjnych arbitrów. W takich krajach jak Niemcy,
Austria i Francja większość debat historycznych także była
upolityczniona, a trudna pamięć stawała się obiektem zabiegów
normalizujących w obszarze polityki historycznej. I stamtąd właśnie
czerpiemy wzorzec symbolicznego i rytualnego wieńczenia debaty
oficjalnymi uroczystościami upamiętniającymi ofiary lub fundowaniem
muzeów oraz innych instytucji archiwizujących i popularyzujących
odpowiednio przykrojoną, akceptowalną dla znacznej części
społeczeństwa wiedzę o trudnej przeszłości. Ale autorka również
wnikliwie analizuje polską specyfikę debaty wokół książek Grossa.
Końcowy wniosek nie jest optymistyczny: protagoniści i uczestnicy
sporów publicznych nie uczą się na własnych ani cudzych błędach.
Debata publiczna nie uszlachetnia komunikacji społecznej. W coraz
większym stopniu uzależniona jest od konstruktów, które sama
wytwarza, oraz od imperatywu zabawiania publiczności, której
preferencje media bardziej zgadują i kreują, niż naprawdę znają. Do
debaty o trudnej polsko-żydowskiej przeszłości nikt z jej
uczestników nie był przygotowany łącznie z Grossem, medialnym
parezjastą, emocjonalnie i zaczepnie reagującym na drobiazgowy
ogląd jego dorobku i biografii. Więcej była to debata niechciana po
obu stronach barykady w tym sensie, że rozbijała samozadowolenie
elit, niezależnie od prezentowanego przez nie światopoglądu.
Niechcianą debatę przekuto więc w międzyśrodowiskowy konkurs na
moralność, który szybko uległ upolitycznieniu.