[Sowello]
Kategoria: KsiążkiWysyłka: od ręki
Joanna Kłaczyńska debiutowała w roku 2014 zbiorem wierszy Przed
zmierzchem. Tamten tomik można było nazwać ?późnym debiutem?. Takie
przypadki zdarzają się rzadko, ale na ogół są one interesujące,
bowiem...
Pełen opis produktu 'Melancholia elegancka siostra smutku' »
Joanna Kłaczyńska debiutowała w roku 2014 zbiorem wierszy Przed
zmierzchem. Tamten tomik można było nazwać ?późnym debiutem?. Takie
przypadki zdarzają się rzadko, ale na ogół są one interesujące,
bowiem waga refleksji, przemyśleń i doświadczeń bywa ? co
zrozumiałe ? dojrzała. Życie dolewa nam swoich esencji. Te słodkie
i gorzkie dary odkładają się w zakamarkach głowy i serca, i nagle
dopominają się wysłowienia. Joanna Kłaczyńska miała sprzyjający
doping: interesowała się między innymi malarstwem, poza tym żyła w
atmosferze literackiej od lat, bowiem jej mąż, Włodzimierz, jest
znanym i cenionym prozaikiem. No i stało się! Impresje i refleksje
poszybowały na papier. W jazgocie młodoliterackich dykcji i
eksperymentów, kolejnych zmian językowego paradygmatu poetyckiego
te wiersze nie szukały swojego miejsca. I dobrze. Tak pisaliśmy
czterdzieści, trzydzieści lat temu i przy tym na ogół pozostajemy.
To nasz świat, to nasz język. Problem jednak polega na tym, czy
mamy coś do powiedzenia, czy bagaż życia, doznań i obserwacji jest
warty pokazania urbi et orbi. W przypadku wierszy Joanny
Kłaczyńskiej ten sens ? moim zdaniem ? się spełnił. Nowe wiersze
Autorki biegną dwoma torami. Pierwszy określiłbym jako ?zapis
melancholii lirycznej i estetycznej?. Ona bierze się z doznań
emocjonalnych, z odkładania tej ?czułej wizji świata? w naszych
wzruszeniach i zachwytach. Z palpitacji wzruszonego serca. Czasami
? bywa ? kumulują się w czarnych chmurach. Jeśli poeci powinni być
wyposażeni w gen ?czułej obserwacji?, to Kłaczyńska ma ten gen
wielce aktywny. Znajdziesz, Czytelniku, w tym zbiorze wiersze,
które jeszcze umieją się zachwycać. To coraz rzadziej występuje w
nowej poezji, która poszła za głosemlicznych traum. Kłaczyńska umie
? po norwidowsku ? cieszyć się listkiem do szyby przyklejonym,
deszczu kropelką. Ale w wierszach, po których błąka się uroda
świata, rzadko kiedy idzie o efekt estetyczny. Za każdym razem
pojawia się refleksja egzystencjalna lub etyczna czy też słowa
poszukujące wymarzonego ładu. Jak w tym wierszu o ludziach, którzy
są ?dobrzy/i to mnie urzeka/że jedną miarą/mierzą/życie kota/i
człowieka. To piękna i mądra pointa, niesłychanie prosta, a jednak
mocno zapadająca we wrażliwej pamięci i wyobraźni. Poetka unika
patosu. Nie dała się uwieść żadnej?mowie wysokiej?. Choć przecież
nie stosuje tzw. ?mówienia wprost?, choć metaforyzuje i
parabolizuje swoje obrazy, choć stąpa po jakiejś niekolokwialnej
łące słów ? to chodzi po ziemi, wyczuwając jej grudy pod nogami.
Myślę, że skoro już padło słowo ?łąka?, to koniecznie muszę dodać,
że jesienna. Jednym z ciekawszych wątków tych wierszy jest
dorosłość żywota. Pamiętacie z różnych obrazów i plafonów alegorie
pór roku? Tutaj w swym koszu jesień niesie Mądrość. Z jednej strony
żal, rzecz jasna, przemijania i uroków minionej młodości, z drugiej
jednak bagaż życia staje się mentalnym jego dorobkiem. Żadnej
histerii, żadnej lamentacji. Raczej stoicyzm, a więc to
najmądrzejsze pogodzenie z Losem i zdanie sobie sprawy, że
przeznaczenie trzeba zrozumieć, a nie przeklinać.