[Fabryka Słów]
Kategoria: PublicystykaWysyłka: od ręki
przypisywać innym winę i opowiadać, że wszyscy goje mają
krew na rękach. Dla polskiej osobnej pamięci, dla polskich
ofiar, które ginęły niezależnie od Żydów w ogóle w takim ujęciu nie
ma miejsca....
Pełen opis produktu 'Krew na naszych rękach? Fabryka Słów' »
Od połowy ubiegłego wieku w powszechnej świadomości
świata jedyną ofiarą wojny stali się Żydzi. Przeciętny Amerykanin,
czy Francuz, czy Niemiec mniema, że II wojna to był Holocaust i
tyle. Byli jeszcze jacyś ludzie, którzy Żydów ratowali, reszta
jednak, cała wielka wielomilionowa rzesza przyglądała się biernie,
albo wręcz w mordzie uczestniczyła. Otoczeni przez mrowie
chrześcijańskiej tłuszczy, która czyhała na ich życie i majątek
Żydzi ginęli samotnie.
Hitler to nie zbrodniarz i morderca ludów, ale wyłącznie zabójca
Żydów; podbite narody, Polacy, Serbowie, Rosjanie, czy Białorusini
to nie osobne ofiary, ale nieistotny nawóz historii, przypis do
wielkiej tragedii Holocaustu. A chrześcijaństwo? Staje się ono
wehikułem, za pomocą którego wiele środowisk żydowskich bez oporów
i żenady może przypisywać innym winę i opowiadać, że wszyscy goje
mają krew na rękach.
Dla polskiej osobnej pamięci, dla polskich ofiar, które ginęły
niezależnie od Żydów w ogóle w takim ujęciu nie ma
miejsca.
W tej książce próbuję powiedzieć jak do tego doszło. Próbuję
pokazać w jaki sposób zbrodnie na jednym narodzie, na Żydach, nagle
stały się jedynym symbolem uniwersalnego mordu. Dlaczego
współczesny Kościół pogodził się z rolą, jaką narzuciła mu religia
Holocaustu: praktycznie uznał swoją winę za doprowadzenie do
zbrodni, i ogłosił, że będzie zwalczał antysemityzm.
Cóż, czasy, kiedy Polacy mogli żyć w naiwnym przekonaniu, że są
postrzegani jako współofiary wojny dawno się skończyły.
Sakralizacja Holocaustu sprawiła, że dokonał się nowy podział
ról.