[PWN Wydawnictwo Naukowe]
Kategoria: TerroryzmWysyłka: od ręki
wcieleniowym. Odgrywał już role neonazisty, handlarza kobietami,
terrorysty, a swoje doświadczenia opisał w książkach ?
bestsellerowej Handlowałem kobietami (PWN 2012), Ja,
terrorysta...
Pełen opis produktu 'Ja, terrorysta' »
Czy można zrozumieć terrorystę? W kinie taka akcja rozgrywa się
zwykle w ciągu dwóch godzin, podczas gdy w rzeczywistości na
wniknięcie w zorganizowane struktury terrorystyczne Antonio Salas
poświęcił sześć lat. Udało mu się to kosztem wielu wyrzeczeń ?
został współpracownikiem jednego z najgroźniejszych terrorystów
świata, Szakala, prowadził jego stronę internetową i udokumentował
przestępczą działalność powiązanych z nim (i nie tylko) grup,
przybliżając ją czytelnikom.Autor wcielił się w postać Muhammada
Abdullaha, Palestyńczyka z pochodzenia, który z rzekomo osobistych
przeżyć włącza się ruch międzynarodowego terroryzmu. Żeby
wiarygodnie zagrać swoją rolę, nauczył się arabskiego, przygotował
sobie odpowiednią ?legendę?, na potrzeby której stworzył
internetową dokumentację, przeszedł obóz szkoleniowy w Caracas,
gdzie nauczył się posługiwać bronią, nawiązał kontakty m.in. z
ludźmi z ETA, Hezbollahu czy Hamasu. Wszystko, co mógł,
zarejestrował ukrytą kamerą, wielokrotnie ryzykując życie.Książka
Antonio Salasa jest pasjonującą lekturą, która dotyka kwestii
międzynarodowego terroryzmu i jego wewnętrznych powiązań oraz
funkcjonowania współczesnych społeczeństw, istniejących po części w
świecie rzeczywistym, po części ? za sprawą internetu ? w świecie
wirtualnym, gdzie również toczy się wojna informacyjna. Antonio
Salas to pseudonim hiszpańskiego dziennikarza śledczego,
specjalizującego się w reportażu wcieleniowym. Odgrywał już role
neonazisty, handlarza kobietami, terrorysty, a swoje doświadczenia
opisał w książkach ? bestsellerowej Handlowałem kobietami (PWN
2012), Ja, terrorysta (PWN 2012) oraz Dziennik skina (planowane
wydanie ? PWN 2013).FragmentyStare arabskie przysłowie powiada:
?Dopóki będziemy żyć w niewiedzy, zawsze będziemy wrogami?. Dziś
wiem, że ten przykład bzdur, kłamstw, uprzedzeń, frazesów i obłudy
jest równie niesprawiedliwy co krzywdzący wobec muzułmanów. Ale po
11 marca 2004 roku wielu Europejczyków było skłonnych w to wszystko
uwierzyć. Wiem też, że grupy sąsiedzkie i prawi europejscy
obywatele, którzy organizowali lub uczestniczyli w tych
antyislamskich manifestacjach, nie byli odpowiedzialni za ich
wykorzystanie polityczne i propagandowe przez neonazistów ani tego
świadomi. Jednak w przypadku innych podobnych wystąpień działo się
dokładnie to samo, tylko że na odwrót. Antychrześcijańskie
manifestacje, które zaczęły pojawiać się w krajach arabskich w
obliczu rosnącej islamofobii rozprzestrzeniającej się na Zachodzie,
też były infiltrowane przez radykałów, tym razem z dżihadu, równie
podłych, brutalnych i fanatycznych co nasi neonaziści. Jest im
dokładnie tak samo daleko do prawych muzułmańskich obywateli, jak
neofaszystom do nas.Nie byłem muzułmaninem. A nie trzeba być zbyt
bystrym, by się zorientować, że infiltracja terroryzmu dżihadu
przez nie-muzułmanina jest praktycznie niemożliwa. To straszne,
przerażające uczucie, ten jakże realistyczny sen, w którym
Az-Zarkawi pytał mnie, czy umiem się modlić, wbijając mi beduiński
sztylet w gardło, przekonał mnie, że nadszedł moment ustalenia
priorytetów w przygotowaniach. Nie będąc jednym z nich, nie mogłem
mieć dostępu do meczetów, islamskich ośrodków i innych miejsc,
gdzie zbierali się wierni. Tak więc nadeszła pora nawrócenia na
islam. To był jedyny sposób, aby posunąć śledztwo naprzód. Musiałem
wrócić na północ Afryki w celu intensywnego i szybkiego szkolenia z
Koranu, tak jak zrobił Ali Bej na początku swojej arabskiej
przygody. Jeśli którejś nocy Abu Musab az-Zarkawi znów wkradnie się
do moich snów i zapyta, czy umiem się modlić, powinienem
odpowiedzieć twierdząco.A więc musiałem nauczyć się modlić i
znaleźć sposób na to, by naprawdę uwierzyć, że istnieje tylko jeden
Bóg, Allah, i że Muhammad jest jego prorokiem. Stawką było moje
życie i moja głowa.