[CZARNA OWCA / Santorski]
Kategoria: Opowiadania i miniatury literackieWysyłka: od ręki
kontynuacji, postanowiliśmy zatem pójść krok dalej, jeszcze
odważniej i pełniej. Tak powstała Gorączka. Atłasowa i
drapieżna. Pełna egzotycznych smaków, kolorów i zapachów. O tym, co
rozpala...
Pełen opis produktu 'Gorączka Opowiadania wyuzdane' »
Przed rokiem Pikanterie na wiele głosów opowiadały o miłości i
erotyce, bez popadania w sentymentalny banał, mocno, ale i pięknie.
Może dlatego stały się tak popularne... Czytelnicy domagali się
kontynuacji, postanowiliśmy zatem pójść krok dalej, jeszcze
odważniej i pełniej. Tak powstała Gorączka. Atłasowa i drapieżna.
Pełna egzotycznych smaków, kolorów i zapachów. O tym, co rozpala
nasze pragnienia, pożądaniu, miłosnych grach, pokusach, podszewce
związków, uwodzeniu i zwodzeniu. Żądzy, obsesjach i perwersji.
Zdradach i namiętności. Miłości, która nie zważa na nic, ani na
nikogo. Różne poetyki i temperamenty, świetni pisarze. Opowieści
zmysłowo szeptane i wykrzyczane.- Jeżeli miałabym ci zdawać relację
z każdego wywiadu i spotkania, jakie mam w ciągu dnia, nocy by nie
starczyło. A wolę przeznaczyć ją na znacznie ciekawsze zajęcia.Nie
namyślając się długo namierzam cel i moje usta trafiają prosto w
usta Eli. Języki błyskawicznie przywierają do siebie koniuszkami.
Pocierają się, wymieniając się śliną. Wargi dociskają się
wzajemnie. Sutki nam twardnieją. Ela kładzie dłoń na mojej lewej
piersi. Wyczuwa brodawkę. Masuje delikatnie. Och, mocniej,
chciałabym krzyknąć. Taksówkarz, zajęty odgrażaniem "matołom na
drodze" nie dostrzega we wstecznym lusterku naszych pieszczot.
Szkoda, wujkowi nie zaszkodziłoby w życiu trochę pikanterii.
Smakuję Elę przez dobrą minutę, aż brak tchu odrywa mnie od niej.
Oto kelnerka, która tak finezyjnie potrafi się poruszać; roztkliwia
mnie to, uwrażliwia. Mam wrażenie, że w moim staniku poszły szwy,
tak mi biust spuchł z podniecenia. I ciągnęłam go w zimne poranki
na spacery po cmentarzach i chyba właśnie tam pomiędzy połamanymi,
prawosławnymi krzyżami pierwszy raz wsadził swoje, krótkie palce we
mnie.I majtki miałam do kolan a z ust unosiła się para. Mówił, że
przodkowie powinni się tylko cieszyć, bo póki my żyjemy wszystko
można zmienić a ja patrzyłam na pokryte żółtymi, gnijącymi liśćmi
ścieżki.Pomyślałam że może to jego umarli są tacy radośni i
świadomi przemian bo naszych zawsze oburza męski palec w żeńskim
kroczu i w grobie się przewracają, a jesteśmy na cmentarzu i zaraz
z grobów powstaną, spróchniałe kości będą trzeszczeć a szczęki
zgrzytać rozsypującym się uzębieniem.Ale podobała mi się jego
skośność, sztywne włosy i dziwny odcień skóry. Orientalna brzydota
i małe, jakby dziecięce ręce. Okazało się że seks jest łatwiejszy
niż rozmowa a moja biała pszenno-ziemniaczana pierś pasowała do
jego ust. Dotykałam go bez zażenowania jak figurkę z kości kupioną
w India Shopie.