[WYDAWCA]
Kategoria: KsiążkiWysyłka: do 7 dni
Byłem gorylem Gomułki i Gierka Myślałem, że ta książka
nigdy nie powstanie. Że wszystkie małe i większe tajemnice zostaną
jedynie w mojej pamięci. Nazbierało się trochę. Dobrych i złych
wspom...
Pełen opis produktu 'BYŁEM GORYLEM GOMUŁKI I GIERKA SĄTOWICZ' »
Byłem gorylem Gomułki i Gierka Myślałem, że ta książka nigdy nie
powstanie. Że wszystkie małe i większe tajemnice zostaną jedynie w
mojej pamięci. Nazbierało się trochę. Dobrych i złych wspomnień.
Czasem z pozoru nieistotnych drobiazgów, które dopiero teraz, po
latach wracają kiedy przypominam sobie ludzi, zdarzenia. Ale też
siebie samego sprzed pięćdziesięciu, sześćdziesięciu lat. Lata
sześćdziesiąte, siedemdziesiąte. Moja młodość i moja praca w Biurze
Ochrony Rządu. Dziesiątki, może setki osób, które się przewinęły w
moim życiu. Niektóre z nich zajęły istotne miejsce, o innych nie
warto nawet wspominać. Ale nie ja tu jestem bohaterem. Bo w gruncie
rzeczy kogo obchodzi życiorys goryla najważniejszych dygnitarzy
Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. To państwo kiedyś było, nawet
jeśli niektórzy złośliwi, małostkowi, a pewnie i tchórzliwi ludzie
chcieliby wymazać z historii czas między 1945 a 1989 rokiem. Dla
wielu nawet to, co trwało ponad dwie dekady po 89 roku, też nie
zasługuje na nazwę państwo polskie. Nie chcę być uważany za
malkontenta i mizantropa. Jednak niedawne wydarzenia, polityczne
decyzje, spowodowały, że poczułem się zwolniony z obowiązku. Tego,
co mi nakazywał milczenie na temat pracy. Moje państwo potraktowało
mnie, i tysiące innych, jakbyśmy byli oprawcami, wobec których
należy zmienić główną zasadę państwa prawa. Mianowicie taką, że
prawo nie działa wstecz. Odbierając, mnie i wielu innym, większą
cześć, i tak wcale nie jakiejś wielkiej, emerytury, pozbawiono mnie
środków do życia, do leczenia. Itp., itd., nie będę się tu
roztkliwiał. Ja wiem, to można zrozumieć jako zemstę, rewanż. Gęby
pełne frazesów, chrześcijańskich dyrektyw wymodlonych w kruchtach,
a na co dzień hipokryzja, złość i byle jakość. Obserwowałem PRL z
bliska, jeśli tak mogę powiedzieć z najbliższego bliska, z takiego,
że już bliżej się nie da. Dobrze znam wady PRL-u i zalety nowego
systemu. Tylko że PRL, ten, który ja pamiętam, nie mówię o latach
czterdziestych i pięćdziesiątych, latach zbrojnej rewolucji, był
pozbawiony hipokryzji. Był uczciwy w swojej nieuczciwości. Dziś
politycy uważają, że wszystko się im należy dlatego, że zostali
wybrani przez społeczeństwo. Nie znam tych ludzi i nigdy bym ich
nie chciał ochraniać. Niewielu z nich zasługuje na szacunek.
Owładnięci manią władzy stają się żałośnie śmieszni. Brakuje im
skromności, a przede wszystkim charakteru. Jacy byli Gomułka,
Gierek, Cyrankiewicz, Kania i inni, których znałem, lepiej lub
gorzej. Ale znałem. Różni byli. Każdego z nich jednak, niestety
intelektualnie też, stawiam wyżej niż współcześnie rządzących
Polską. Zresztą mniejsza o to. To nie jest ważne, co myślę.
Chciałbym jednak bardzo, żeby Czytelnik, który nie pamięta PRL-u
wiedział, że wtedy też była Polska. Nieważne – lepsza, gorsza. Z
perspektywy lat, dziesięcioleci, bardzo łatwo, oceniając, można
popełnić błąd. Pamięć się zaciera, a wiedza bywa ułomna. Przyszłe
pokolenia mogą być zdziwione jak łatwo w tych latach, czyli teraz,
było ochłapami przekupić społeczeństwo, jak łatwo było nim
manipulować. Także i w tej dziedzinie PRL daleko odstawał od
współczesnych metod manipulacji. Nadstawiałem kiedyś, i to trwało
kilkanaście lat, własny tyłek, żeby strzec kluczowych dygnitarzy
Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Jako oficer Biura Ochrony Rządu
robiłem mniej więcej to samo, co robią dziś moi młodsi „koledzy” z
BOR czy z SOP, jak ta służba została niedawno nazwana. Myślę że nie
wystarczy zmieniać nazwy jednostek i ulic, żeby zmienić historię. A
obowiązek, historycznie rzecz biorąc, zawsze jest taki sam. Nie
widzę powodu, dla którego współczesny goryl któregoś z marnych
polityków ma być dumny z pracy dla kraju, dla państwa, a ja miałbym
się swojej pracy wstydzić. Spróbuję opowiedzieć o moich czasach. O
drobiazgach, które być może pokażą znane postacie państwa realnego
socjalizmu z innej strony. Byłem przy paru ciekawych zdarzeniach.
One też są warte opisu, czasem pierwszego, z pewnością
oryginalnego, takiego „prosto od krowy”. Z pewnością nie każdemu
lektura tej książki przypadnie do gustu. Ale ja jej dla nich nie
piszę. W gruncie rzeczy staram się coś napisać dla siebie.
Porównanie dwóch odległych historycznie światów, wcale nie wypada z
korzyścią dla Polski 2019 roku. Ale to już tylko moja prywatna
ocena. Mogę sobie na nią pozwolić, bo, podobno, żyjemy w wolnym
kraju. Obawiam się jednak, że coraz częściej jest to już tylko
kraj, który ma być wolny od różnych odmienności, których władza nie
rozumie, których się boi, bo zagrażają w ich przekonaniu władzy. W
tym sensie współczesnej Polsce jest bliżej do PRL-u niż to się
większości z nas wydaje. Zachęcając do lektury tej skromnej książki
proszę o wyrozumiałość. Pozorny chaos, mieszanie wątków. Spisuję
pamięć człowieka osiemdziesięcioletniego już. Do niektórych zdarzeń
wracam, bo tak chcę. Tak mi jest po prostu wygodniej. Projekcja
pamięci nigdy nie przebiega liniowo. To pierwsza i z pewnością
ostatnia książka jaką napiszę. Żeby to zrozumieć trzeba tę książkę
przeczytać od początku do końca. Świat zawsze był chaotyczny, a ja
nie jestem przecież pisarzem, tylko kapitanem w stanie spoczynku
Biura Ochrony Rządu. Z wieloma z Was zresztą możemy powspominać
wspólnie. Stanisław Sątowicz