[Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika]
Kategoria: PodręcznikiWysyłka: od ręki
dyrygent jest w stanie dopilnować, aby ten subiektywny
pierwiastek emocji i napięć pojawił się na każdym z dziesiątek
nagrywanych śladów i złożył się ostatecznie w spójną, oddziałującą
na widza...
Pełen opis produktu 'Dyrygent w studio' »
Różnorodność nagrywanego materiału nie pozwala ująć go w proste
ramy zestawu czynności, synchronizujących poczynania orkiestry zza
dyrygenckiego pulpitu. Autor niniejszej pracy wielokrotnie zmuszony
był daleko wykraczać poza schemat dyrygowania wyłącznie orkiestrą
lub chórem; świadectwem tego są omówienia przytoczonych w tekście
realizacji, które stanowią komentarz do - będącej równoprawną
częścią tego wydawnictwa - płyty. Podczas każdego z omawianych
tutaj nagrań głównym dylematem, przed którym stawał autor, było
wyważenie elementów racjonalnych, wynikających ze specyfiki zapisu
i związanych z tym ograniczeń technicznych, oraz pierwiastka
emocjonalnego, stanowiącego przecież kwintesencję muzyki. Ten drugi
element, tak łatwy do uzyskania i stosunkowo prosty do uwypuklenia
podczas koncertu, podczas nagrania staje w obliczu
niebezpieczeństwa zagubienia się w gąszczu ograniczeń technicznych.
Konieczność precyzyjnego określenia długości nagrywanego fragmentu,
zdeterminowanej czasem trwania sceny, bezlitośnie ogranicza
stosowanie rubato czy wewnętrznych rozszerzeń rytmicznych.
Stukający miarowo w słuchawkach dyrygenta i członków orkiestry
metronom organizuje, oczywiście, przebieg całości w czasie,
niebezpiecznie ogranicza jednak naturalny sposób frazowania,
wynikający z muzykalności wykonawców, a jednocześnie decyduje w
sposób zasadniczy o kształcie wyrazowym utrwalanego utworu.
Stosowane techniki multiplikowania niektórych partii (wynikające
czasami z przyczyn nie tylko artystycznych), komputerowej emulacji
niektórych brzmień i łączenia ich z partiami solowymi, nagrywanymi
niekiedy w różnych częściach świata, stawiają przed dyrygentem
nietypowe wyzwania. Spośród wszelkich czynników synchronizacyjnych
elementy metrorytmiczne okazują się w tej sytuacji, wbrew pozorom,
najprostsze do utrzymania w należytym porządku. Problemem okazuje
się, przy takim rozczłonkowaniu, element emocjonalny, tak łatwy do
zagubienia w powyższej sytuacji. We wszystkich pozostałych
współczynnikach nagrania współczesna technika staje się
sprzymierzeńcem dyrygenta, pozwalając poprawić słabsze technicznie
fragmenty. Jedynie emocje, które ze sobą niesie nagrany utwór,
pozostają poza zasięgiem najczulszych cyfrowych wskaźników. Tylko
dyrygent jest w stanie dopilnować, aby ten subiektywny pierwiastek
emocji i napięć pojawił się na każdym z dziesiątek nagrywanych
śladów i złożył się ostatecznie w spójną, oddziałującą na widza czy
słuchacza całość. Dysponuje on bowiem swego rodzaju mapą
emocjonalną, zakodowaną materiałem dramaturgicznym, któremu ma
ostatecznie towarzyszyć nagrany fragment; według niej prowadzona
jest percepcja widza, siedzącego w fotelu kinowym czy teatralnym.